W ostatnim artykule dostaliście informację jak podróżować z bronią po Europie.
Dzisiaj dowiecie się jak przemieścić się z nią w trochę bardziej egzotyczne miejsce, czyli do USA.
W tym konkretnym przypadku jazda samochodem jest mało opłacalna, więc rozpatrywać będziemy wyłącznie podróż samolotem. Nie różni się ona niczym od tego co mogliście przeczytać tydzień temu, artykuł znajdziecie tutaj. Procedura jest dokładnie taka sama.
Pominiemy procedurę wizową, bo to są sprawy indywidualne.
Zdecydowana różnica jest natomiast w procedurze zebrania odpowiednich dokumentów. Przed wylotem z Polski należy zgłosić chęć wywozu broni i amunicji do WPA – tutaj nie ma najmniejszych problemów.
Z kolei aby móc wwieźć broń i amunicję do Stanów Zjednoczonych należy wykonać następujące czynności:
Pozwolenie wydane przez ATF jest ważne przez rok.
Wniosek o którym wspominamy powyżej można znaleźć na stronie ATF. Do wypełnienia jest druk 6NIA. Należy uzupełnić go danymi osobowymi, wpisać numery jednostek broni, które planujecie wwieźć oraz rodzaj i liczbę amunicji – można tam wpisać również amunicję elaborowaną.
Wniosek drukujecie, podpisujecie i śmiało możecie wysłać go w oryginale pocztą lub zeskanowany mailem (my wysłaliśmy mailem). Nie zapomnijcie dołączyć wszystkich otrzymanych od organizatora dokumentów, które potwierdzają Wasz udział w wydarzeniu.
W naszym przypadku zezwolenie przyszło po około 2 miesiącach od wysłania.
Tak jak już wcześniej napisaliśmy, bardzo istotnym jest gdzie chcecie lecieć do USA z własna bronią. Chodzi tu stan oraz miejscowość. Prawo w USA potrafi być naprawdę różne i jest ono restrykcyjnie przestrzegane, nie warto zatem ryzykować, bo za naruszenia idzie się do więzienia i zamiast fajnej wycieczki trzeba będzie na kilka lat zamieszkać w mało przyjemnym miejscu.
Ważny jest rodzaj broni, którą planujecie ze sobą zabrać, w większości stanów nie ma problemu wwozu karabinów i magazynków o pojemności mniejszej niż 10 sztuk. Problemy zaczynają się z pistoletami, gdyż jadąc na zawody raczej będziemy chcieli zabrać taki, którego magazynki mają możliwości upakowania od 15 sztuk amunicji.
My wybieraliśmy się na zawody Mammoth Siniper Challenge, które miały miejsce w stanie Georigia w Fort Gordon. Nasze wstępne plany zakładały lot do Nowego Jorku, zabieraliśmy ze sobą karabiny (magazynki 10 nabojowe) i pistolety (magazynki 15 nabojowe). Po długich rozmowach z władzami stanu Nowy Jork, dostaliśmy zgodę na przejazd przez stan Nowy Jork, bez możliwości zbędnego zatrzymywania się (oznacza to, że stanąć można tylko na stacji w celu tankowania). Gdy przy okazji kolejnej rozmowy miła pani dowiedziała się, że zamierzamy lądować na lotnisku JFK, to zasugerowała nam telefon do władz miasta Nowy Jork. Tam z kolei dowiedzieliśmy się, że jeśli tylko wylądujemy z naszymi sprzętami na lotnisku w Nowym Jorku zostaniemy aresztowani, gdyż nie wolno w tym stanie posiadać tak pojemnych magazynków. Jak się zapewne domyślacie, stwierdziliśmy, że taka opcja nas nie interesuje. Od władz Nowego Jorku wprost dostaliśmy informacje aby omijać stan NY. Później amerykańscy strzelcy, których mieliśmy przyjemność poznać na zawodach powiedzieli nam, że z aresztu wychodzi się szybko ale pistolety odbiera się dopiero przy odlocie.
Finalnie zdecydowaliśmy się na lot do Miami, akurat stan Floryda ma bardzo liberalne prawo i tam nie było żadnych problemów. Równie przyjaźnie do strzelców jest nastawiony stan Georgia, a nawet ma jeszcze bardziej liberalne prawo.
Na wyjazd nie planowaliśmy zabierać amunicji, można ją spokojnie kupić na miejscu. W Georgii zapytano nas o wiek tylko w przypadku kupna amunicji do pistoletu, bo tam mogą ja kupować tylko osoby powyżej 21 roku życia. Nawet dokumentów nikt nie chciał. Amunicja jest do kupienia w supermarketach lub sklepach sportowych w ilościach dla nas hurtowych. Oczywiście można sobie pójść do specjalistycznych sklepów i też tam wszystko kupić.
Przy okazji samej podróży przydarzyła nam się dość zabawna historia na lotnisku w Miami. Po odebraniu naszych bagaży z taśmy bagażowej poszliśmy w miejsce, gdzie złożyliśmy dokumenty potwierdzające przywóz broni i czekaliśmy na odbiór naszych zabawek. Po dość długim oczekiwaniu na swoją kolej w końcu zostaliśmy wezwani do celnika i co ciekawe zapytał nas po co tam właściwie siedzimy. Jakież było nasze zdziwienie kiedy się okazało, że celnicy nie wiedzą gdzie są nasze walizy z karabinami i pistoletami. Po kilkunastu kolejnych minutach nerwowych ruchów pracowników lotniska, nasza zguba w końcu się znalazła. Walizki ze specjalnymi etykietami „firearms” grzecznie kręciły się na taśmie bagażowej w ogólnodostępnej dla wszystkich pasażerów strefie. Po naszych uwagach na temat liberalnego podejścia do broni w USA, oficer stwierdził, że nawet u nich jest to niedopuszczalne. Było trochę śmiechu ale niestety mandat dla osób odpowiedzialnych za tą sytuację był w okolicach kilkudziesięciu tysięcy dolarów. My po dopełnieniu formalności ruszyliśmy w kierunku Fort Gordon.
Podróż do USA jest troszeczkę bardziej skomplikowana niż gdzieś po Europie ale jeśli dobrze się do niej przygotujecie, poczytacie o lokalnych wymaganiach prawnych, to całość jest prosta i przyjemna. Warto tam pojechać, popatrzeć jak strzelają strzelcy zza wielkiej wody i nauczyć się ciekawych rzeczy.
Autorzy:
Damian Bochyński
Anna Lubryczyńska - Bochyńska
FlyTac Academy
Akademia Strzelectwa Długodystansowego
PRS
Do stworzenia strony wykorzystano kreator stron www WebWave
FlyTac Academy
Akademia Strzelectwa Długodystansowego PRS
NIP 8671456808 | REGON 380333081